A co u nas, pyta się Mama przez telefon?
Śnieg. Dużo śniegu jak na tą część roku. Odpowiadam.
Trochę się dziwuje, ale już się przyzwyczaiła pewnie do naszych wybryków natury.
Jest 7 kwiecień. Ci, co w niedziele rano budząc się mówią : i po łykendzie, to mogliby powiedzieć śmiało, że połowa kwietnia nawet. Wstaje rano i co widzę przez okno? No co?
Nowy, świeżutki, biały śnieg. W skorupę! Tak mówi ostatnio młody, po zatwirdzeniu przeze mnie tego przekleństwa.
Sorry taki mamy klimat, jakby powiedziała jedna z blondynek naszej polityki.
Wiem, ja to wszystko wiem. Ale ile można? Są chyba jakieś limity wytrzymałości?
Mama opowiada mi o działce, co kwitnie, co ma pączki, jak się nagrabili i jakie kwiatki czy tam bulwy kupili.
Moja Ciocia, która też pisze bloga, ostatnio wspominała o fiołkach.
A u nas, hm szału nie ma.
Fot: Marecka. Wstajesz sobie w kwietniu i co widzisz? Śnieg! |
Fot: Marecka. Taki oto piękny krajobraz można było zobaczyć w drodze do szkoły. |
Fot: Marecka. Ciągle nie ma nic zielonego do podjadania. |
Fot: Marecka. Ale czemu świstak jest zdziwiony? |
Fot: Marecka. Jakby co, to tulipany są w drodze ... |
Ciocia piszaca bloga pozdrawia z Krakowa :-)
OdpowiedzUsuń