Kieszonkowe potwory, czyli pokemony wymyślone przez Japończyka Satoshi Tajiri są wszędzie! Facet, który nie ukończył nawet college-u, w latach siedemdziesiątych wymyślił grę, która przenosi się w czasie można by powiedzieć.
Najpierw amatorzy zostali uziemieni. To znaczy siedząc przed ekranem naciskali paluszkami, żeby grać. Wraz z popularnością pojawiły się inne atrakcje w postaci tzw. gadżetów. Można kupić z pokemonami dosłownie wszystko, począwszy od słynnych kart do grania, poprzez kubki a skończyc na majteczkach.
Ostatnio jednak ruszyliśmy w teren! Teraz na pokemony się poluje. Łapie się je za pomocą telefonu czy tableta. I nie chodzi tu o rzucanie owym w wirtualne stworki, co podobno niektórym się zdarzało, źle przeczytali zasady gry? Wibrujący telefon i mapka nakierowują nas na potworka, którego trzeba złapać. Nie będę tu opisywać zasad gry, których zresztą nie znam. Chciałam jednak, ostrzec przed tymi co szukają pokemonów, ponieważ taki jeden ostatnio wpadł na mnie idąc zapatrzony w ekranik swojego telefonu. Bardzo grzecznie mnie przeprosił, że potrącił ale mu telefon wibruje i chyba jest tu gdzieś pokemon - powiedział. No jakże mogłam być na niego zła. Wstał z kanapy i rusza się, co nie jest dzisiaj popularne, a jakże potrzebne dla zdrowia.
Proszę Państwa, a jakie tragedie się zdażają! Z ciekawości (babą jestem) weszłam na jedno forum i tam znalazłam miedzy innymi coś takiego, cytuję :
"Ja dzisiaj miałem lepszą sytuację. Pokazało mi że niedaleko jest pikachu i gdy w końcu go znalazłem i złapałem on uciekł z pokeballa a gdy rzuciłem drugi raz telefon się rozładował!!!!"
No masakra normalnie, taki pech gościa spotkał. Pozdrawiam i udanych polowań życzę. Polowań wirtualnych na pokemony, bo tym prawdziwym jestem totalnie przeciwna. To tak w nawiasie.
|
Fot : Marecka. Studenci zrobili to na szybie w biurze sekretarki, która wciągnęła się w grę i szuka ... |
|
Fot : Marecka. Do wszystkich innych ostrzeżeń, trzeba było dodać jeszczę to, że tu się nie poluje. |
|
Fot : Marecka. Zbliżenie. |