Taki zwyczaj jest u synka w szkole, że jak rodzice przychodzą na zebranie, to dzieci na miejscu gdzie siedzą, w swojej ławce zostawiają rysunek. Rodzic musi zgadnąć, w której ławce ma siąść. W zeszłym roku był to autoportret. Ludzie jak ja się stresowałam, żeby własne dziecko rozpoznać. Pani wychowawczyni oczywiście chodzi krok w krok za rodzicem i ... no właśnie. Ma ubaw, czy kiwa głową, jak to nie poznajesz własnego dziecka? Tu dobra rada, żeby z marszu podejść do dobrego autoportretu własnego dziecka radzę w domu trenować. Co najmniej raz na miesiąc poprosić maleństwo o autoportret a te mniej uzdolnione plastycznie nawet raz w tygodniu! I wtedy z marszu sruuuu do dobrej ławki.
Rysował Wojtek. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz