Zaczynam urlop. Czekałam i się doczekałam. Jutro lecę. Będzie cisza.
Cisza. Czytałam ostatnio o zanieczysczeniu życia hałasem. Nawet zamykając auto robimy krótkie bip ...
Czy to potrzebne?
Może uda mi się posłuchać NIC, czyli gdzieś znjadę miejsce niezanieczyszczone hałasem.
Udanego, pogodnego, spokjnego i cichego urlopu wszystkim życzę!
środa, 22 lipca 2015
czwartek, 9 lipca 2015
Babcia ma się dobrze ...
Babcia ma się dobrze.
Zajmuje się młodym, czyli wnuczkiem. Oprócz tego gotuje. Gotuje, przede wszystkim omlety, ulubione danie młodego. Może je jeść na śniadanie, lunch i obiado-kolacje. Oczywiście prawie siłą jest pozbawiany tej przyjemności, żeby nie trzeba było poszerzać spodni, spodenek i innych drzwi wejściowych.
Babcia zażywa takich przyjemności jak spacery do parku, zwiedzanie miasta i okolic (relacja w najblizszym czasie), gra w statki (trafiony - zatopiony), ma za sobą również gry z serii Batman, Minecraft i inne temu podobne. Oglądnęła Władce pierścieni (pół nocy póżniej nie spała i przeszkadzała młodemu, który to wręcz przeciwnie lepiej sypia po tym), Żółwie Ninja, i inne Smerfy.
Do wylotu powinna opanować jeszcze jazdę na deskorolce i gre w hokeja, bo futbol amerykański ma już w jednym palcu.
Babcia szkoli się w również w życiu socjalnym Tubylców, glównie młodych, którzy to odwiedzają wnuczka i przy okazji może zaobserwować ich zwyczje i język!
Na dowód załączam fotkę, że Babcia naprawdę ma się dobrze!
Zajmuje się młodym, czyli wnuczkiem. Oprócz tego gotuje. Gotuje, przede wszystkim omlety, ulubione danie młodego. Może je jeść na śniadanie, lunch i obiado-kolacje. Oczywiście prawie siłą jest pozbawiany tej przyjemności, żeby nie trzeba było poszerzać spodni, spodenek i innych drzwi wejściowych.
Babcia zażywa takich przyjemności jak spacery do parku, zwiedzanie miasta i okolic (relacja w najblizszym czasie), gra w statki (trafiony - zatopiony), ma za sobą również gry z serii Batman, Minecraft i inne temu podobne. Oglądnęła Władce pierścieni (pół nocy póżniej nie spała i przeszkadzała młodemu, który to wręcz przeciwnie lepiej sypia po tym), Żółwie Ninja, i inne Smerfy.
Do wylotu powinna opanować jeszcze jazdę na deskorolce i gre w hokeja, bo futbol amerykański ma już w jednym palcu.
Babcia szkoli się w również w życiu socjalnym Tubylców, glównie młodych, którzy to odwiedzają wnuczka i przy okazji może zaobserwować ich zwyczje i język!
Na dowód załączam fotkę, że Babcia naprawdę ma się dobrze!
wtorek, 7 lipca 2015
Wiewiórka
Wiewiórka, która odwiedza nas regularnie zostala nazwana Grażyną. Grażyna wpada dwa razy dziennie, żeby coś tam pochrupać. Wcześnie rano i póżniej koło wieczora. Czasami nie chce jeść. Odpoczywa i leci dalej.
Melchior Wańkowicz w czasie pobytu w USA pisał listy nocami, "do pierwszej wiewiórki", którą karmił. Ja nie piszę nocami, moja wiewiórka jest początkiem dnia. Rano zawsze trzeba z Grażyną porozmawiać, przmówić do niej i wtedy obydwie mamy lepszy dzień.
Melchior Wańkowicz w czasie pobytu w USA pisał listy nocami, "do pierwszej wiewiórki", którą karmił. Ja nie piszę nocami, moja wiewiórka jest początkiem dnia. Rano zawsze trzeba z Grażyną porozmawiać, przmówić do niej i wtedy obydwie mamy lepszy dzień.
Fot : Marecka. - Poranne czekanie. |
Fot : Marecka. - Grażyna składa zamówienie |
Fot : Marecka. - Zimowe dokarmianie |
poniedziałek, 6 lipca 2015
Haczka
No i będę musiła kupić haczkę.
Ale po kolei.
Okazało się, że haczka to bardzo ważne narzędzie ogrodowe w naszej rodzinie.
Moja babcia, zwana przez prawnuczęta babcią Mysią używa haczki w ogródku do pielenia (pielenie - jakiś dziwny wyraz, coś jak słynne palto z Elementarza Mariana Falskiego).
Muszę tu podkreślić, że babcia Mysia ma prawie dziewiędziesiąt lat ale macha tą haczką, że wszyscy przy niej wysiadamy. Chwasty nie mają szans w ogródku, jak i po za nim, to znaczy przed bramką wejściwą. Słynie z tego babcia Mysia, że jak zacznie w jedym miejscu, to spocznie dopiero jak dotrze do przeciwnego końca z bardzo małymi przerwami na odpoczynek. Tak do niej, ta haczka przywarła, że bez niej mdleje!
Oczywiście z lekka przesadzam, ale prawdą jest, że pare razy zaniemogła sercowo w dość spokojnych, niemęczących sytuacjach. W kościele na przykład zdarza jej się żle poczuć, słabo jej.
To oczywiście z powodu braku haczki, bo jakby ją miała, to no może by nie hakała posadzki kościelnej ale na pewno utrzymała by się w pionie. Tak stwierdził mój brat i coś w tym jest.
Od paru dni mieszka z nami moja mama, córka babci Mysi! Przyleciała na miesiąc, żeby zająć się młodym, który zaczął już wakacje, ale my jeszcze nie mamy urolpów. Po drugim dniu pobytu wracam z pracy do domu i co słyszę, od drzwi, że koniecznie muszę kupić haczkę!
Mamy grabie, szpadel, mała taką łopatunie, pazurki ogrodowe, kosiarkę, trzy worki kory, jeden ziemi (czarnej!!!), jakieś specyfiki do nawożenia, nasiona trawy, sekator, plastikowy sprzęt ogrodowy dla młodego, siekiere nawet mamy! Jednak wszystko to nic w porównaiu z posiadaniem haczki.
I teraz prośbę, polecenie, radę zakupu haczki mam powtarzane średnio raz dziennie. Kopiemy coś tam, oj haczka by się przydała. Wyrywamy chwasty - jakbyś miała haczkę .... Robimy porządek na podjezdzie, czemu wy haczki nie macie? Zastanawiamy się gdzie posadzić nowego iglaka - koniecznie musisz kupić sobie haczkę!
Już mi się po nocach śni ta haczka. Będę musiała ją w najbliższej przyszłości kupić, bo faktem jest, że to połowa sukcesu ogrodowo zdrowotnego taka haczunia.
Zapomniałam, że krasnala też mamy. Tylko ta haczka nam zostła do kupienia.
Ale po kolei.
Okazało się, że haczka to bardzo ważne narzędzie ogrodowe w naszej rodzinie.
Moja babcia, zwana przez prawnuczęta babcią Mysią używa haczki w ogródku do pielenia (pielenie - jakiś dziwny wyraz, coś jak słynne palto z Elementarza Mariana Falskiego).
Muszę tu podkreślić, że babcia Mysia ma prawie dziewiędziesiąt lat ale macha tą haczką, że wszyscy przy niej wysiadamy. Chwasty nie mają szans w ogródku, jak i po za nim, to znaczy przed bramką wejściwą. Słynie z tego babcia Mysia, że jak zacznie w jedym miejscu, to spocznie dopiero jak dotrze do przeciwnego końca z bardzo małymi przerwami na odpoczynek. Tak do niej, ta haczka przywarła, że bez niej mdleje!
Oczywiście z lekka przesadzam, ale prawdą jest, że pare razy zaniemogła sercowo w dość spokojnych, niemęczących sytuacjach. W kościele na przykład zdarza jej się żle poczuć, słabo jej.
To oczywiście z powodu braku haczki, bo jakby ją miała, to no może by nie hakała posadzki kościelnej ale na pewno utrzymała by się w pionie. Tak stwierdził mój brat i coś w tym jest.
Od paru dni mieszka z nami moja mama, córka babci Mysi! Przyleciała na miesiąc, żeby zająć się młodym, który zaczął już wakacje, ale my jeszcze nie mamy urolpów. Po drugim dniu pobytu wracam z pracy do domu i co słyszę, od drzwi, że koniecznie muszę kupić haczkę!
Mamy grabie, szpadel, mała taką łopatunie, pazurki ogrodowe, kosiarkę, trzy worki kory, jeden ziemi (czarnej!!!), jakieś specyfiki do nawożenia, nasiona trawy, sekator, plastikowy sprzęt ogrodowy dla młodego, siekiere nawet mamy! Jednak wszystko to nic w porównaiu z posiadaniem haczki.
I teraz prośbę, polecenie, radę zakupu haczki mam powtarzane średnio raz dziennie. Kopiemy coś tam, oj haczka by się przydała. Wyrywamy chwasty - jakbyś miała haczkę .... Robimy porządek na podjezdzie, czemu wy haczki nie macie? Zastanawiamy się gdzie posadzić nowego iglaka - koniecznie musisz kupić sobie haczkę!
Już mi się po nocach śni ta haczka. Będę musiała ją w najbliższej przyszłości kupić, bo faktem jest, że to połowa sukcesu ogrodowo zdrowotnego taka haczunia.
Zapomniałam, że krasnala też mamy. Tylko ta haczka nam zostła do kupienia.
Fot : Marecka. |
Subskrybuj:
Posty (Atom)