Pierwszy raz w tym roku, po powrocie z urlopu nie powitał nas pies. Napisze jeszcze o Felicjanie. Kiedyś. Zaczynałam parę razy ale ... Miało byc o psie a było o ptaku.
Tym razem wiedziałam, że nikt nie będzie machał ogonem, całował i skakał jak wrócimy z urlopu. I mimo, że już od jakiegoś czasu nie ma z nami naszego kochanego jamniora, to nie zapomina się tych pląsów szczęścia. Miłość bezgraniczna i jednocześnie pretensje co tak długo nas nie było. Brakowało tego tym razem bardzo!
Po paru dniach jedank wróciła Grażyna. Wiewiórka, o której już pisałam. Wróciła, bo przez misiąc nie była dokarmiana i już myślałam, że się obraziła. Wróciła i ostatnio jada na leżąco!? Protest, calkowite rozluznienie? Młody teraz krzyczy : mamo Grażyna leży i czeka! Jak to dobrze, że jednak jakieś zwierzątko na nas czekało.
Fotka uczty na leżąco |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz