piątek, 4 marca 2016

Czy to się powinno leczyć?

Ktoś mi kiedyś powiedział, że moim problemem jest to, że jestem zbyt wrażliwa.
No jak tylko moim, to pomyślałam, że spoko nikogo innego nic nie boli w związku z tym, więc nie leczę tego.

Jednak ostatnio mój synuś zauważył w koszyku z owocami podgniłe jabłko i zainteresował się skubany czemu go nie wyrzuciłam do śmieci.
I wtedy przypomniała mi się droga owego jabłuszka do naszego kosza z owocami w domu.

Pokrótce. Jabłko znajdowało się w departamencie owoce w sklepie spożywczym, w którym to co tydzień robię zakupy. Wzięłam woreczek i ładuje cortlandy, nasze ulubione jabłuszka. Sporo, żeby starczyło na cały tydzień. Nagle trafiam na jedno podgniłe. Odkładam.

Przechodzę na warzywa. Znowu zaczynam zapełniać torebki i nagle przypomina mi sie odłożony przeze mnie jeden, podgniły cortlandzik.
Postanawiam wrócić i doładować go do woreczka z resztą zdrowych jabłuszek. No bo kto weźmie takie podgniłe jabłuszko, będzie leżało tak brane i odkładane, aż je wyrzucą.
O i cała historia!

Ale jak to powedzieć dziecku i czy to dobrze wpłynie na jego psychikę w czasach, gdzie wyścig szczurów jest nazywany ciągłym doskonaleniem?!
Nie powiedziałam mu tej hisorii. Jednak teraz co innego chodzi mi po głowie. A mianowicie, czy nie powinnam się pochwalić tym lekarzowi rodzinnemu?




Fot : Marecka. A teraz jak na nie patrzę, to ono chyba zmarznięte jest a nie podgniłe? Wszystko jedno, jest u nas w koszyku!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz