wtorek, 10 stycznia 2017

Choinka

I po świętach. Tyle było przygotowań i krzątania się w kuchni. Takie miłe słowo to "krzątanie", znaczy się, że coś się robiło a nie bezczynne "dreptanie", które to słowo jest zresztą synonimem tego pierwszego.

Ale ja nie o tym dreptaniu chciałam.

Czy to jest normalne, że żal mi choinki, naszej choinki?
W moim blogu już miałam pare razy problem czy to ja oby jestem ok? Raz z podgniłym jabłkiem, którego również było mi żal, a drugi z dżdżownicami.

Zacznę od początku. Choinka, żywa czy prawdziwa, jak to się potocznie mówi była bardzo oczekiwaną częścią świąt. Tradycyjnie! Starannie wypakowana z siatki, żeby jej gałązek nie połamać stanęła w precyzyjnie wybranym miejscu. Stanęła na honorowym miejscu, w salonie niezbyt blisko grzejników. Specjalny stojak z pojemnikiem na wodę, został oczywiście od razu zapełniony i daliśmy jej trochę czasu, żeby gałęzie się rozprostowały, aklimatyzacja tak zwana. Długo tak nie stała bezczynnie, bo oczywiście młody napierał, żeby ubrać choinkę JUŻ! Pięknie udekorowana, ubrana pachniała choinka choinką przez całe święta, a nawet ciut dłużej. Jednak trzeba było ją w końcu rozebrać, rozbroić. Do tego już młody tak się nie garnął, a bo kłuje, a bo nie lubi tego robić i co najważniejsze, że mu smutno. Smutno mu, bo to oznacza koniec świąt, a to z kolei koniec ferii. Rozebrana, sucha i w ostatnim dniu przerwy świątecznej już nie była taka piękna jak w dniu, kiedy się pojawiła w naszym domu. Najważniejsze stało się jej dokładne rozebranie, żeby nie zostawić jakiejś ozdoby. Po czym starannie owinięta, nie żeby jej gałązek nie połamać ale, żeby igłami nie zasypać pół domu wylądowała na zewnątrz. Na mrozie, śniegu już nieżywa czeka na wywiezienie. Ale nie do lasu! Na śmieci.




Fot : Marecka. Zadbana choinka.


Fot : Mąż Mareckiej. Ta sama co wyżej choinka :(


2 komentarze:

  1. Cześć Marecka :)
    U nas miasto w styczniu zabiera choinki na kompost. U Was również :) Pozdrawiam
    https://www.longueuil.quebec/fr/collecte-arbres-de-noel

    OdpowiedzUsuń