Podchwycił to oczywiście synuś, który niby nie słuchał o czym mówimy czy raczej ja przemawiałam ;) Od tego momentu co najmniej dwa razy dziennie mi mówi : ale jesteś piękna mamo albo czy wiesz, że jesteś najpiekniejszą mamą na świecie. Nieważne, że jest rano, głowa mamy czyli moja rozczochrana i oczy o połowe mniejsze (byli znajomi w sobote wieczorem), Wojtek z komplementem nie zawiedzie! Kochany synuś.
Po jakiś trzech, a może nawet czterech tygodniach po powrocie do domu z zakupów podchodzi do mnie mąż. Otwiera usta i mówi :
Bardzo ładnie zrobiłaś dzisiaj zakupy!
No ucieszyłam się. W sumie ciepłe słowa, bardzo nawet.
No ale zaraz, zaraz. To znaczy, że czasami robię brzydko zakupy?!
No i jak to kobieta przeszłam do analizy, czyli dzielenia włosa na czworo. Jakoś mi się to skojarzyło, że mam zdrowo po dziewięćdziesiątce do tego cierpię na chorobę Alzheimera. Z tej przyczyny gubię się w drodze do sklepu, a jak już mi się tam uda dotrzeć, to na przykład zamiast chleba kupuje proszek do prania albo odwrotnie.
No nie, tak nie jest! Jestem sporo przed dziewięćdziesiątką i nie mam kłopotów z pamięcią!
No to nie to, znaczy się, że źle mi się skojarzyło.
No to może chodziło o kase, to znaczy, że dużo jej nie wydałam? Nie, to nie to. Wydałam jak zwykle.
No czepiam się, najnormalniej się czepiam. Mąż się postarał. Powiedział komplement, komplement w swoim stylu.
Foch? No nie. Jest na dobrej drodze ...
Czy ciąg dalszy nastąpi?
Fot : Marecka. Mąż. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz