Dzieci się cieszą, nawet psa widziałam jak podskakiwał radośnie i do tego merdał ogonem. Niby pięknie, biało się zrobiło, czysto tak jakoś. Pierwszy śnieżek, wow!
A mnie to wcale nie cieszy. Powiem więcej mnie to zdołowało. Czuje się napadnięta przez nature.
Listopad, ciut po połowie i już?! Do tego mrozik. Już mi skrzypi pod nogami. Masakra. Jestem na NIE. Może dlatego, że to miesiąc listopad? Podobno najbardziej depresyjny w roku jest ten listopad. A może, bo wiem, że jak się zasypiemy śniegiem, to będziemy tak w nim po uszy do marca albo i dalej?
Wpadła Grażyna, nasza wiewiórka, znajoma. Wyraźnie przejęta. Chwytała po dwa orzeszki, na zapas.
Fot : Marecka. Łapczywa Grażyna. |
Fot : Marecka. Piękny listopadowy poranek. |
Fot : Marecka. Grażyna robi zapasy. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz