W poprzednią sobotę, zaczęłam powoli wnosić z ogródka kwiaty, które zimują w domu. Niestety jeden musiał jeszcze zostać, ponieważ zamieszkała w nim żaba. Mam wrażenie, że ona sobie znalazła dobre miejsce na przezimowanie. Nie mogę jej wziąć do domu, bo za sucho i nie przeżyje. Nie mogę jej pogonić, bo ona tak na mnie patrzy ...
Postanowiłam działać. Pod ręką był mąż, więc spytałam czy nie mógł by mi domku dla żaby zrobić? Popatrzył na mnie takim wzrokiem, jakby mi chciał zmierzyć temepraturę i nic nie powiedział. Dziwak, pomyślałam. Sam kiedyś na własne oczy widział, co się stało z bezbronną ropuchą na naszym patio, opisałam to zresztą (https://mareckapisze.blogspot.com/2015/09/pies-ogrodnika.html).
A ja jestem poprostu wrażliwa, bardzo nawet i do tego biolog czy tam biolożka z wykształcenia, więc jak mam tą żabę zostawić jak tu mrozy idą, a ona już pewna lokum była, ta żaba? No jakże tak?
Postanowiłam, więc zadzwonić do mamy. Większość mojej rodziny ma fiksum dyrdum jeśli chodzi o zwierzaczki i widzę, że młody też to odziedziczył, bo jeśli chodzi o żabę to spytał się tylko jak ją nazwiemy jak już u nas zamieszka?
Zadzwoniłam wiec do mamy, ona mnie doskonale rozumie jak i moją żabę również. Uzgodniłyśmy wspólnie warunki, w jakich żaba powinna zimować i po tej krótkiej rozmowie przeszłam do czynów. A mianowicie, znalazalam średniej wielkości doniczkę, którą wyłożyłam suchymi liśćmi, przewróciłam do góry dnem i podkładając patyczek, żeby mogła sobie wyjść na wiosnę i ustawiłam w ogródku pod drzewem. Teraz śpię spokojnie i mam nadzieję, że żaba też.
Fot : Marecka. Kwiat, letni domek żaby. |
Fot : Marecka. |
Fot : Marecka. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz